Hej Fruzia

To o czym piszesz to książkowy przykład konsekwencji picia. Niestety nic nadzwyczajnego. Każdy alkoholik dochodzi do takiego momentu w swoim życiu, że alkoholowi podporządkowuje dosłownie każdą sferę swojego życia. Bez wyjątku. Wszystko zaczyna szwankować. Mózg jak najbardziej też. Ja również mam pracę typowo umysłową, w dodatku na własny rachunek więc konsekwencje mojego pijanego myślenia były bolesne: utracone zlecenia, utarczki z klientami, opóźnienia w wykonaniu dokumentacji, błędy. Kiedy piłam planowałam pracę pod alkohol, czyli jak pracować żeby móc się jeszcze zdążyć napić. Błędne koło, które w pewnym momencie zacisnęło mi pętlę na gardle. Pytasz jak to jest ze skupieniem. Jeśli już trzeźwiejesz i na prawdę nie pijesz musisz się przygotować na szok jaki twój organizm będzie musiał znieść. Jest ciężko, ale jeśli mam to odnieść do siebie to w sumie krótko. Ja zaczęłam ogarniać jak należy swoje sprawy zawodowe po jakiś 2 tygodniach od definitywnego odstawienia alkoholu. Po jakimś miesiącu byłam już zadowolona z tego jak funkcjonuję zawodowo, jak układam sobie sprawy. Nie wiem od czego to zależny, ale na pewno u każdego wygląda to inaczej. Niewątpliwie moim dużym atutem było planowanie, którego nie musiałam się uczyć na terapii bo nawyk planowania w kajecie miałam od lat. Oczywiście tak jak pisałam wcześniej przez picie i to planowanie ostatnimi czasy było do du....y, ale rozpoczynając leczenie wróciłam do dawnych " dobrych nawyków". Planuję każdy dzień, zapisuję ważne sprawy do załatwienia, rozliczam się z każdego dnia codziennie. To mi daje poczucie ładu, kontroli, bezpieczeństwa. Obecnie " cisnę" na pełnych obrotach, ale oczywiście pamiętam przy tym kim jestem ! Alkoholiczką ! U mnie problem jest jeszcze taki, że mam w sobie zapędy do pracoholizmu. Potrafiłam przed terapią pracować po 12 godzin dziennie, w weekendy również. A gdzie w tym wszystkim była moja rodzina, dziecko, własny rozwój, odpoczynek, relaks ...? Wszystko zastąpiłam czym? Oczywiście, że tak - alkoholem ! Na terapii uczę się, że mam prawo do odpoczynku, że nie wszystko musi być na tip top, że nie muszę być perfekcyjną mamą, super szefową, idealną panią domu. Nie pracuję obecnie WCALE w weekendy, w tygodniu zdarza mi się nawet niecałe 8 h !!! Mam czas dla dziecka, spędzam czas z mężem, chodzę na aerobik, mam czas na ogród. Wymaga to ode mnie dyscypliny i wysiłku, ale kochana - warto !